ROLLERCOASTER W MECZU Z NIKE WĘGRÓW!

Rollercoaster w Imielinie! Kibice zgromadzeni w hali mogli czuć się zagubieni, bo prawie co set to absolutna dominacja… innej drużyny. Całość zwieńczył szalony tie-break, a do rozstrzygnięcia potrzebne było 5 piłek meczowych. Ostatecznie po raz czwarty z rzędu notujemy zwycięstwo na swoim koncie. 

Początek meczu układał się po naszej myśli. Dominowaliśmy od początku seta, wychodząc na wielopunktowe przewagi.

Ta rozgrzana i wydawałoby się dobrze naoliwiona maszyna zacięła się przy stanie 22:13, gdy pomyliła się Agata Mackiewicz. Rywalki z Węgrowa ugrywały kolejne punkty, a trener Kalinowski wziął czas. Zaczęliśmy popełniać sporo błędów własnych. Ostatecznie wygraliśmy seta w stosunku 25:18.

Drugi set to już dominacja przyjezdnych. Na naszym tle rywalki z Węgrowa wyglądały na o kilka klas lepsze. Kiedy przy 5:11 Agata Mackiewicz minęła się z piłką ataku, poirytowany Rafał Kalinowski wziął czas.

Nie radziliśmy sobie z zagrywką Joanny Waszyńskiej. Jej zagrania odrzucały nas od siatki. Popisała się też asem serwisowym. Można było odnieść wrażenie, że to zupełnie inny mecz niż w pierwszej partii.

Zawodniczki z Węgrowa utrzymały dominację także w kolejnym secie, znowu przy świetnych zagrywkach tej przyjmującej. Mecz się odmienił i wydawało się, że to zwycięstwo przyjezdnych z Mazowsza jest kwestią czasu.

Przy 21:20 dla Węgrowa pomyliła się na zagrywce Mackiewicz i było już 22:20. Następnie długą akcję wykończyła Monika Głodzińska. Do niej należała też końcówka tego seta – świetnie kiwała na 24:21. Ostatecznie węgrowianki zwyciężyły do 22.

Po zmianie stron wróciliśmy. Set rozpoczął się serwisem Sandry Łebek, MVP poprzedniego spotkania z LTS Legionovią Legionowo. Łebek pozostała w polu zagrywki do stanu 4:0, a dalej również nie zwalnialiśmy tempa. Znowu wyglądało to jak mecz “do jednej bramki”, mimo że w dużych punktach zwyciężały przyjezdne. W tym secie oddaliśmy tylko 14 punktów.

Aż rozpoczął się szalony tie-break, który był jak metafora całego spotkania. Mecz w pigułce. Po serii  naszych błędów przegrywaliśmy nawet 4:9, żeby po czasie i reprymendzie trenera wrócić z dalekiej podróży za sprawą 4 wygranych piłek pod rząd. I tak, to my mieliśmy pierwszą piłkę meczową przy stanie 14:13, chociaż do ostatecznego rozstrzygnięcia potrzebne było aż 5 takich piłek (po obu stronach). Ostatecznie hala oszalała z radości, gdy zwyciężyliśmy seta i całe spotkanie 21:19. Na rozstrzygnięcie kibice czekali blisko dwie i pół godziny.

– Uważam, że dziewczyny za szybko uwierzyły w zwycięstwo w tym meczu – mówi trener Rafał Kalinowski, który nie jest zadowolony z postawy zawodniczek. – Mieliśmy seta, dobrze weszliśmy w drugiego i nagle ktoś wyciągnął wtyczkę.

– Mam wrażenie, że jest sporo dmuchania balonika, wiesza nam się medale na szyi, a przecież mamy sporo mankamentów i jak ktoś je wyczuje, to jest w stanie nas ugryźć. Zepsuliśmy we własnej hali 19 zagrywek. To nie może tak wyglądać. Kalinowski zwraca również uwagę na brak Mai Bodzęty na libero, która ma grypę, ale i urazy, które dają o sobie znać u zawodniczek.

MVP spotkania została wybrana Angela Mroczek – Cieszymy się, że wygrywamy, nawet jeśli za te 2 punkty. Dziś wykazałyśmy się cierpliwością i najważniejsze, że wygrałyśmy – powiedziała zawodniczka po meczu.

MKS COPCO Imielin – PMKS Nike Węgrów 3:2 (25:18, 17:25, 22:25, 25:14, 21:19)

MKS COPCO Imielin: Angela Mroczek, Natalia Pustelnik, Wioletta Paroń, Agata Mackiewicz, Patrycja Wardęga, Kamila Śmietana, Weronika Zawadzka (L) oraz Sandra Łebek, Aneta Burzawa, Natalia Szmajduch, Maria Wątroba, Emilia Chruślicka
Trener: Rafał Kalinowski

PMKS Nike Węgrów: Jagoda Michałek, Martyna Piszcz, Joanna Waszyńska, Maja Orzyłowska, Monika Głodzińska, Natalia Godlewska, Paulina Wiśniewska (L) oraz Karolina Hochołowska, Dominika Surlit, Weronika Dutkiewicz (L), Oliwia Jankowska, Julia Okulus
Trener: Robert Kupisz

fot: Adam Politański